czwartek, 6 stycznia 2011

Noworocznie

Tak mnie jakoś wzięło wzięło na podsumowania...Siedzę sobie i myślę ile nowych(i złych i dobrych) spraw przyniósł mi poprzedni rok...Zaczął się z nogą po operacji i w stabilizatorze,zimą, śniegiem i miłością. Skomplikowanie dość ale nie zapowiadał się aż tak intensywnie. Mama miała wypadek, zaginęła Lusia, pojawiły się dwa nowe kotki z których jeden niestety nie przeżył, odeszła babcia męża, zalało nas i walczymy z wilgocią, musieliśmy uśpić psa...brrrr...nieciekawie to wygląda.
Ale zdarzyły się dwie piękne rzeczy, właściwie najpiękniejsze: wyszłam za mąż i urodziłam najpiękniejszą istotkę na świecie :). Bardzo dużo się działo i przyznaję, że jestem trochę zmęczona, nawet bardzo szczerze mówiąc.
Siedzę więc i myślę co mnie czeka w tym roku? Mam nadzieję że trochę więcej spokoju i przewidywalności w życiu:)...ach...

Życzę więc sobie i wszystkim w tym roku cierpliwości, uśmiechu na co dzień, czasu, takiego tylko dla siebie,dystansu do siebie i życia, a przede wszystkim umiejętności przyjmowania tego co daje nam los...Wszystkiego dobrego Wam, którzy czasem tu zaglądacie i tym, którzy tego nie robicie.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz