poniedziałek, 12 lipca 2010

Łucja Rewolucja

Od zawsze uwielbiałam zwierzaki, szczególnie te futrzaste i lubiące się przytulać:).
Chyba najwyższy czas żebym Wam kogoś przedstawiła. Jest puszysta, mięciutka, mruczy kiedy się ją pogłaszcze, kocha się przytulać....Ale to tylko jedno z jej wcieleń. Jest też wspaniałym i przebiegłym myśliwym. Mieszkamy razem od ponad dwóch lat i naprawdę dobrze nam ze sobą.Jest moim serduszkiem, pieszczotką i pocieszycielką, a na imię jej...Lucy:).
Pracowałam kiedyś w stadninie koni. Było tam dość sporo kotów, w tym kilka kociąt, a wśród nich Lusia, jako jedyna kotka. Właściciele nie chcieli już więcej kocic więc czekał ją krótki żywot. Kiedy zobaczyłam ja pierwszy raz- małe, puchate, rozbrykane i rozdarte stworzonko, pokochałam ją od razu i już wiedziałam że nie pozwolę żeby coś jej się stało. I tak zamieszkałyśmy razem:).
A oto i ona:



3 komentarze:

  1. Och jaki słodziak:))Śliczniusi jest:)Uwielbiam zwierzaczki:)Słonecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki ślicznie w imieniu Lusi, aczkolwiek to taki trochę babyface kiler jest:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nic nie chcę mówić, ale Lusia charakterek ma. Mieszkając z Olgą, tudzież mając świadomość owego zamieszkania, Lucy się uodporniła i stwierdziła, że pazurki posiadać powinna a co ciekawsze- nie dać o nich zapomnieć swojej Pani :)

    OdpowiedzUsuń